poniedziałek, 29 września 2014

Dziecko na warsztat, cz. 1

Całkiem niedawno temu, a nawet rzec można obecnie, nie za górami a przed lasami i parkami, w małym warszawskim mieszkanku żyło sobie dwóch chłopców,  co to budowali, konstruowali, oglądali mapy, zwiedzali i najbliższe i odrobinę dalsze otoczenie poznawali. I nie wiedzieć czemu, matce w głowie dźwięczała wówczas piosenka: 

Budujemy nowy dom,
Jeszcze jeden nowy dom,
Naszym przyszłym, lepszym dniom,
Warszawo! (...)

Od piwnicy aż po dach
Niech radośnie rośnie gmach
Naszym snom i twoim snom,
Warszawo!


Nie żeby nasze budowanie szczególnie systemowe i planowe było. Niemniej radosne i wyśnione i owszem. Mamy też nadzieję, że nadamy słowom tej piosenki odrobinę inne znaczenie a nasze budowle i miasta z innego źródła inspiracji będą czerpały.
A zatem zaczęliśmy od map i makiet wszelakich poznawania:





by wybrać się w miejsca na nich wskazane a następnie,

by stworzyć własną mapę okolic, przypomnieć sobie nasz niezwykle skomplikowany adres, z którym nie radzą sobie nawet najwytrawniejsi kurierzy.



a potem stworzyliśmy wymyślone miasteczko, w którym najważniejsze zgodnie z zainteresowaniami było zoo ( jak widać wciąż w budowie)



skończyliśmy zaś na budowaniu własnego ażurowego domu, który tylko wydawał się bardzo efemeryczny.





Wszystko to odbyło się w ramach projektu Dziecko na warsztat II, do którego przystąpiliśmy.




niedziela, 28 września 2014

Prawie nocna przygoda

Raz z rutyny zrezygnować trzeba.
Nic to, że od 3,5 roku kolejność kolacja, kąpanie, usypianie, spanie o mniej więcej tej samej porze zachowana była. Nic to, że bardzo nam się ta rutyna podobała.
Ostatni w tym roku multimedialny pokaz fontann poszedł w parze z pierwszym w życiu chłopięcym prawie nocnym przedstawieniem.
Było kolorowo, było rzecz jasna mokro, ulotnie, tajemniczo i dla małych obserwatorów wzruszająco.
Muzyka znana, lubiana, za ucho i serce chwytająca. Specjalnie dobrana tak, by się podobała i podobała się.
Przesłania starsi do końca nie zrozumieli, może zbyt dosłowne było, a może zbyt zawoalowane.
Natomiast młodym zebrało się na rozmowę o uczuciach: " ten pan bardzo kocha tą panią" ( w odpowiedzi na tańczącą mutimedialną parę); "wujek kocha ciocię, a ja bardzo kocham ciebie" ( w odpowiedzi na propozycję wzięcia na ramiona wujkowe, by mama mogła chwilę odpocząć). Tym samym było odrobinę romantycznie i wyczerpująco.

piątek, 12 września 2014

Stój i cierp

Taka sytuacja: zatłoczony tramwaj i matka z dzieckiem, może 2-3 miesięcznym w chuście, z miną cierpiętnicy stojąca i trzymająca się poręczy.
Zagotowało się we mnie najpierw, bo jak to, dlaczego, a czemuż to nikt jej nie ustąpi?
I zagotowało się raz drugi, bo przecież nikt jej nie widzi, stoi tak, że dziecka nie można dostrzec, tęsknym wzrokiem spogląda na siedzenia, ale nie odważy się, nie podejdzie i nie poprosi nikogo o ustąpienie miejsca.
Przecież to nie tylko o jej wygodę chodzi, przecież w nosidełku ma maleńkie, bezbronne dziecko, które w razie upadku mamy mogłoby nie przeżyć. Czy to wstyd, czy "dobre wychowanie', czy chęć pokazania innym, że dam radę, czy nieświadomość konsekwencji, czy może głupota po prostu?
Zdecydowanie bardziej wolę matki roszczeniowe, które nie wstydzą się podejść, do kasy z pierwszeństwem, które proszą o miejsce w autobusie, które wiedzą co dobre dla nich i dzieci i które biorą pod uwagę fakt, że ktoś o nie nie zadba, bo po prostu ich nie zauważył.

czwartek, 11 września 2014

Chce, tańczy, gra na bębnie

Eva Susso, Benjamin Chaud, Babo chce, Binta tańczy, Lalo gra na bębnie; 1+

Czyli dla każdego coś miłego, każdy niech robi, co lubi.

My tę triadę książkową zdecydowanie lubimy.

Bo, gdy Babo czegoś chce, rzeczywiście czujemy, że chce bardzo i nie odpuści, i tak autentyczny jest w tym swoim chceniu, że ulegają mu nie tylko Aisza i kura ale i my, niezależnie od tego jak niedorzeczne wydawałoby się nam dorosłym jego życzenie. Młodsza część naszej rodziny chce razem z Babo, tam, tam, tam,

A gdy Binta tańczy to i pupa mamy bombelli bombelli bom, i bęben taty pom pom pom. Bo Bincie nie da się nie towarzyszyć.

A gdy Lalo gra na bębnie to i słońce wstanie tin, tin, tin i cała rodzina się przebudzi. I choć czytanie Lalo na dobranoc przedłuża usypianie, to czasem trudno się powstrzymać.

Proste to teksty i w swej dziecięcej prostocie dosłownie porywające. Dzwięko i dziecionaśladowcze.
Może rzeczywiście trochę stereotypowo przedstawiono obraz rodziny, w której tata gra na bębnie a mama tańcuje w najlepsze, ale dla równowagi w innej części mama ubija a tata ugniata i stereotypy idą się upiec.






sobota, 6 września 2014

Plac zabaw przy Forcie Bema

Co zrobić, by plac zabaw był atrakcyjny?
Umieścić tam koparkę.
W Forcie Bema koparka jest zatem innych atrakcji mogłoby nie być.
Ale są. Liczne, przemyślane, choć może nie do końca zadbane.
I jest przestrzeń i las wokoło, i piach w butach.
I adrenaliny trochę i endorfin całe mnóstwo.
Tu można poćwiczyć, tam poleżeć na trawce (na razie teoretycznie przynajmniej).
Jest dobrze. Zdecydowanie lubimy ten plac, a raczej "obszar zabaw".
Wrócimy choćby na gofra na leżaczkach i na kolejne koparkowe kopanie.
Niech tylko ktoś nam obieca miejsce na parkingu.